Axin
Wszechojciec
Dołączył: 03 Cze 2006
Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Niebiosa
|
Wysłany: Sob 22:25, 19 Sie 2006 Temat postu: Hordy Nieumarłych |
|
|
U zarania dziejów, Mortis, której imię przeraża dziś nawet najmężniejszych, była boginią życia. Władała pradawną rasą wraz z mężem Galleanem. Małżonkowie tak byli sobie oddani, że uznawano ich za jedną osobę. Wspaniałych ziem Mortis i Galleana pożądał jednak Wotan, bóg Górskich Klanów. Wiedząc, że tylko zrywając więź łączącą Mortis z małżonkiem zdoła zapanować nad ich krajem, Wotan przemienił się w wilka i wyrwał Galleanowi serce. Boską siłą cisnął bijące jeszcze serce w stronę słońca, aby przepadło na wieki. Przepełniona żalem Mortis podążyła jednak za sercem ukochanego i zniknęła w płomieniach...
Na nieurodzajnych ziemiach na południe od królestwa istniała zamożna cywilizacja mistyków, zwana Alkmaarem. Mortis jednym skinieniem bezcielesnej dłoni zesłała na niczego nie podejrzewających ludzi straszliwą zarazę. W ciągu kilku tygodni tysiące z nich umarło lub znalazło się o krok od śmierci. Wkrótce ich losy podzieliły kolejne miasta. Niegdyś Mortis posiadała bezkresną moc tworzenia nowego życia, teraz zaś nic nie było w stanie powstrzymać jej przed szerzeniem śmierci i cierpienia na tysiące wymyślnych sposobów. Mortis postanowiła zgładzić tych, którym sama niegdyś dała życie - bogini śmierci znalazła sobie nowy cel...
Pogrążona we własnym świecie nienawiści i nieszczęścia Mortis postanowiła stworzyć potworną armię, w szeregach której stanęli umarli, często polegli z ręki samej bogini. Dla tych nieszczęsnych dusz nie było życia po śmierci - ich losem stał się ciągły marsz i wypełnianie mściwej woli mrocznej władczyni. Powłóczące nogami chodzące trupy zdziesiątkowały przerażonych wojowników Górskich Klanów, a Wotan skulił się ze strachu...
Gdy najwyższy król Gurmir Gromowładny padł na polu bitwy, Mortis wiedziała, że dopełniła zemsty za siebie i swego męża. Zwolniła żelazny uścisk, jakim trzymała dotąd wierną armię szkieletów i na wiele lat opóściła krainę żywych. Miłość do Galleana nadal tliła się w podłym sercu Mortis, czekała więc w samotności na jego powrót.
Przez eony bezcielesna bogini przemierzała w bólu mroczne ścieżki własnej duszy. Gdzie podziewał się Gallean? Wzywała jego imienia, ale odpowiadał jej tylko własny, zniekształcony głos. Wreszcie Mortis odnalazła wyjście z obłędnego labiryntu. Skoro Gallean nie wracał, oznaczało to, że nie mógł.
Do wskrzeszenia go była potrzebna święta krew, gdy więc duchy doniosły o istnieniu świętego uświęconego dziecka, Mortis poprzysięgła przelać choćby i morze krwi, by raz jeszcze połączyć się z ukochanym...
Post został pochwalony 0 razy
|
|